sobota, 19 grudnia 2015

5 korzyści ze smartfonów w pracy

Smartfon to "inteligentny" telefon komórkowy, który służy nie tylko do dzwonienia. Wykorzystujemy go także do pisania i odbierania SMS-ów, robienia i wysyłania zdjęć, rozmów w mediach społecznościowych, oglądania wideo oraz zamawiania jedzenia i taksówek.

W wielu firmach smartfony są coraz częściej używane do komunikacji na szkoleniach, prezentacjach, wystąpieniach publicznych i w czasie akcji promocyjnych.

Ludzie biznesu, szczególnie ci, którzy dużo podróżują, doceniają niewielkie rozmiary smartfonów oraz ogromne możliwości gromadzenia, edycji i przechowywania danych.

Oto 5 korzyści jaki oferują smartfony w pracy:

1. Smartfony służą do zapisania roboczych notatek przed spotkaniem, prezentacją lub wystąpieniem publicznym. W każdej chwili można je dowolnie zmieniać lub poprawiać. Koniec ze zgubionymi kartkami i ołówkami.

2. Smartfony sprawdzają się jako narzędzia do nagrywania dźwięku na szkoleniach. Uczestnik szkolenia może słuchać nagranych wcześniej instrukcji i jednocześnie wykonywać ćwiczenie. Można dzięki temu dużo zaoszczędzić na papierze, notatnikach, segregatorach, itp.

3. W smartfonie można przechowywać zdjęcia produktów, nagrania video z prezentacji i materiały dźwiękowe. Multimedia ułatwiają kontakty z klientami poza stałą siedzibą firmy.

4. Dzięki dostępowi do Internetu smartfon może służyć do zebrania najnowszych lub brakujących informacji przed prezentacją lub spotkaniem z klientem.

5. Smartfony umożliwiają obserwację online tego, co się mówi w mediach społecznościowych oraz publikację własnych wpisów. Dzięki automatycznym powiadomieniom można szybko odpowiadać na pytania i komentarze klientów.

Do czego jeszcze wykorzystujesz swój smartfon w pracy? Napisz o tym w komentarzu.

wtorek, 15 grudnia 2015

Skrajne oceny po szkoleniu medialnym

Jeśli kiedykolwiek oglądałeś Igrzyska Olimpijskie, prawdopodobnie obserwowałeś gimnastykę, jazdę figurową na lodzie i skoki do wody. Wszystkie te dyscypliny są oceniane subiektywnie przez sędziów – kryteria czasu, szybkości czy odległości nie mają w nich zastosowania.

Ponieważ indywidualne oceny rzadko są w pełni obiektywne, do systemu punktacji w tych sportach wbudowano mechanizm weryfikujący osobiste preferencje sędziów: najniższe i najwyższe noty są odrzucane, a z pozostałych wyliczany jest średni wynik.

Jeżeli po szkoleniu medialnym poprosisz uczestników o wypełnienie ankiet ewaluacyjnych, zauważysz, że część ocen bardzo odbiega od "średniej".

Na każdym szkoleniu będzie 10% osób, które nie potrafią z różnych powodów obiektywnie ocenić Twojej pracy. Niektórzy będą zachwyceni, inni niezadowoleni – bez względu na to, co zrobiłeś i powiedziałeś. Pozostali (90%) zmieszczą się gdzieś w środku.

Jeśli analizując wyniki ankiety ewaluacyjnej lub obserwując pierwsze reakcje po szkoleniu, odrzucisz najwyższe i najniższe wyniki, otrzymasz bardziej obiektywny (sprawiedliwy?) obraz tego jak ocenione zostały Twoje kwalifikacje, doświadczenie, wysiłek i zaangażowanie.

PS. Zobacz jak wygląda nasza Ankieta po szkoleniu medialnym (pdf, 670 KB).

niedziela, 13 grudnia 2015

Kiedy reporter o nic nie pyta

Wywiad na żywo bez pytań?

Wiem, że to brzmi dziwnie, ale są wywiady, w których dziennikarz nie zadaje pytań.

Nasz klient udzielił w swoim ostatnim wywiadzie pięciu odpowiedzi – mimo że dziennikarz nie sformułował żadnego pytania.

Dziennikarz nie pytał – przedstawiał tylko luźne spostrzeżenia i opinie oczekując, że klient odniesie się do jego tez.

Z taką formą komunikacji często spotkamy się w codziennych rozmowach. Nie zdajemy pytań – tylko wymieniamy komentarze. W mediach wolimy odpowiadać na konkretne pytania.

Jak sobie radzić w takiej sytuacji?

Nie mów: "Proszę zadać pytanie" – tak jak tego nie robisz w rozmowach z przyjaciółmi.

Zastanów się o co właściwie dziennikarz chce zapytać. Odnieś się do komentarza tak jakby to było gotowe pytanie.

Pamiętaj o swoich kluczowych komunikatach. To dobry moment, żeby włączyć je do wywiadu.

W idealnym świecie gdyby dziennikarz nie zadał pytania, nie musiałbyś nic mówić. Ale siedzenie w studio i wpatrywanie się bez słowa w dziennikarza, wyglądałoby jeszcze dziwniej.

środa, 9 grudnia 2015

7 medialnych mitów

Media to nasze dodatkowe oczy i uszy. Dzięki nim widzimy i słyszymy więcej.

Potoczna wiedza o mediach i dziennikarzach jednak nie zawsze jest zgodna z prawdą.

Oto 7 popularnych medialnych mitów i wyjaśnienia dlaczego są fałszywe.

1. Im więcej informacji prasowych wyślę mediom, tym częściej będą o mnie mówić.

Taka praktyka prowadzi do marnowania mnóstwa pieniędzy na PR. Liczy się jakość informacji, nie liczba. Informacje powinny być przygotowane dla konkretnego adresata, nie dla masowego odbiorcy.

Właściwie nic się nie stanie jeżeli w ogóle zrezygnujesz z wysyłki informacji prasowych. Skup się na budowaniu reputacji eksperta w swojej dziedzinie i dziennikarze sami będą do Ciebie dzwonić.

2. Mogę liczyć na przychylne relacje w mediach jeżeli zorganizuję konferencję prasową w luksusowym miejscu.

Jeżeli nie pracujesz dla globalnej marki przygotowującej premierę rewelacyjnego produktu (a i wtedy dokładnie rozważ wszystkie za i przeciw), nawet nie myśl o konferencji prasowej w jakimkolwiek miejscu. Nikt na nią nie przyjdzie.

Pomyśl o tańszych i prostszych sposobach promocji swoich produktów i/lub usług, na przykład przez bezpośrednie kontakty z zaprzyjaźnionymi dziennikarzami.

3. Musi o mnie napisać krajowa gazeta lub muszę wystąpić w popularnym programie.

Poszukaj mediów, z których korzystają Twoi klienci – obecni i ci, których chcesz zdobyć. Czasem wystarczy wywiad w lokalnym radio lub artykuł w branżowym czasopiśmie.

Nie chodzi o sporadyczne wzmianki, ale stałą obecność w mediach cenionych przez Twoich klientów.

4. Dziennikarze rozmawiają tylko z ludźmi, których dobrze znają.

Dobre relacje z dziennikarzami pomagają budować reputację wiarygodnego eksperta, ale jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to kogo znasz nie ma żadnego znaczenia.

To, że dziennikarz Cię lubi ważne jest tylko kiedy pijecie kawę. Po wyjściu z kawiarni liczy się wyłącznie ciekawy temat.

5. Reporter napisał o nas, ale pominął informację o nowym produkcie – napiszę skargę do redaktora naczelnego.

Skontaktuj się po publikacji z reporterem, ale nie zakładaj z góry, że to jego wina. Ostateczną decyzję o treści artykułu zawsze podejmuje redaktor wydania. Nie ma o co kruszyć kopii jeśli wszystkie informacje są prawdziwe. Potraktuj to jako lekcję, z której trzeba wyciągnąć wnioski.

6. Dziennikarze chcą mi zaszkodzić.

Reporterzy rzadko kierują się chęcią zemsty – szukają po prostu tematów, które zaciekawią czytelników, słuchaczy lub widzów. To nie znaczy, że nie są dociekliwi czy nieustępliwi, ale nie mają złych intencji.

7. Współpraca z freelancerami się nie opłaca – zbyt często zmieniają redakcje.

Freelancerzy są ambitni, doświadczeni, kreatywni i mają dużo kontaktów w różnych mediach. Właśnie dlatego należy dbać o trwałe i dobre relacje z nimi.

Jakie znasz medialne mity? Napisz o tym w komentarzu.

sobota, 5 grudnia 2015

Trzech megalomanów w mediach społecznościowych

Narcyz, mitoman i bufon. Jednym słowem: megaloman.

W mediach społecznościowych nie brakuje ludzi, którzy wszystko wiedzą najlepiej, wiedzą o wszystkim pierwsi i są – po prostu – najlepsi we wszystkim.

Oto trzy najczęściej spotykane – według mnie – typy megalomanów online:

1. Ekspert

To osoby, które publikują recenzje nowych produktów i usług, czasem jeszcze przed premierą. Nie widzieli ani nie testowali tych rzeczy. Wiedzę czerpią z tekstów innych autorów, które umiejętnie kompilują i przedstawiają jako własne "eksperckie" raporty.

2. Dziennikarz

Systematycznie monitorują portale informacyjne i słuchają serwisów radiowych. Kiedy dzieje się coś ciekawego, szybko przekazują te sensacje znajomym i fanom w serwisach społecznościowych. Rozumiem, gdyby dodawali do tego swoje komentarze, ale przecież każdy ma radio i dostęp do Internetu. Portale informacyjne robią to szybciej i lepiej.

3. Celebryta

Mówiąc dokładniej: znajomy celebryty lub znajomy znajomego celebryty. Bez przerwy "rozmawiają" z celebrytami na Twitterze i Facebooku jakby byli starymi przyjaciółmi. 99,99% tej "konwersacji" jest bez odzewu. Kiedy jakiś aktor lub sportowiec w końcu wyśle zdawkową odpowiedź, chwalą się tym miesiącami.

Co łączy te trzy typy? Moim zdaniem, potrzeba dowartościowania się. Chcą być zauważonymi i ważnymi członkami swojej społeczności online. Niestety, takie podejście nie przynosi sukcesu.

O wiele lepiej jeżeli podzielą się własnymi poglądami i doświadczeniami i wniosą coś wartościowego do dyskusji. W ten sposób zyskają autentyczne uznanie – nie mówiąc o większym szacunku dla samych siebie.

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *