wtorek, 30 czerwca 2015

Mowa ciała, czyli nie musisz nic mówić

Żyjemy w świecie politycznej poprawności. Ten świat piętnuje ludzi, którzy mówią coś co łamie jej reguły.

Polityczna poprawność nie dotyczy tylko słów.

Kiedy jechałem rano do pracy nagle z podporządkowanej ulicy włączył się do ruchu kierowca samochodu dostawczego. Zatrąbiłem, żeby go ostrzec – być może mnie nie widział. W odpowiedzi pokazał środkowy palec. Nie sądzę, żeby tak się zachował wobec swojego szefa lub klienta.

Gdyby ktoś znalazł na przygotowanym przez Ciebie slajdzie błąd ortograficzny, pokazałbyś mu środkowy palec? Nie sądzę.

Ludzie często zapominają, że komunikacja to nie tylko słowa. To także mowa ciała – postawa, mimika i gesty.

Kiedy inny kierowca pokazuje mi palec uśmiecham się i macham przyjaźnie dłonią. Moja reakcja zwykle wprawia go w zakłopotanie. Chce kłótni a ja mu tego nie ułatwiam.

Wymachiwanie wyprostowanymi palcami w powietrzu może szybko przerodzić się w awanturę. Czy o to właśnie chodzi w komunikacji?

Nie sądzę, że ludzie są urodzonymi awanturnikami. Zachowują się tak, bo nie wiedzą jak dużo informacji przekazuje ich język ciała. Nie tylko na drodze. Także na randce, na przystanku, na zebraniu i w studio telewizyjnym.

Jeżeli nie wiesz co powiedzieć reporterowi, szybko stracisz kontrolę nad wywiadem. W efekcie – jak ten zdenerwowany kierowca z podniesionym palcem – pokażesz widzom coś, czego nie powinni zobaczyć i zapamiętać: irytację i agresję lub rezygnację i apatię.

Nie musisz nic mówić, żeby coś powiedzieć. Wystarczy, że stracisz panowanie nad swoimi gestami.

piątek, 26 czerwca 2015

Media społecznościowe to nie bal szyderców

Jeśli boisz się mediów społecznościowych, sądzę, że masz dużo większe problemy. Tak właśnie myślę.

Jeżeli obawiasz się, że media społecznościowe wpuszczą trochę świeżego powietrza do Twojej firmy, ludzie zaczną krytykować Twoje produkty lub na jaw wyjdą wstydliwe fakty, czas zająć się usunięciem tych poważniejszych problemów.

Jeśli uważasz, że media społecznościowe mogą zepsuć reputację Twojej firmy, to prawdopodobnie tak właśnie będzie. Dlatego na początek zastanów się czego i dlaczego się boisz. Potem rozwiąż te problemy – raz i dobrze.

Media społecznościowe to nie bal anonimowych szyderców. Większość ludzi nie chce Cię publicznie krytykować czy atakować. Oczywiście zawsze znajdzie się grupka hałaśliwych malkontentów. Ale zdecydowana większość stawia na pozytywne i rzeczowe interakcje.

Nawet jeśli ludzie nie przepadają za Twoją marką, media społecznościowe mogą zmienić to negatywne nastawienie. Rozmowy z konsumentami online, zbieranie uwag i opinii oraz szybkie rozpatrywanie reklamacji poprawia relacje i zmienia percepcję marki.

Im więcej osób widzi online jak pomagasz swoim klientom, tym mniej narzekań i krytycznych komentarzy. Dlatego przestań martwić się tym jak media społecznościowe mogą Ci zaszkodzić i skup się na tym jak je wykorzystać do promocji marki.

Jeżeli potrzebujesz pomocy w wykorzystaniu mediów społecznościowych do budowy reputacji, proszę o telefon: 77 441 40 14.

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Publiczność wie o czym mówisz?

Spotkało Cię kiedyś coś takiego?

Jesteś na Facebooku i czytasz taki wpis: "To był genialny koncert!"

Pół tuzina osób polubiło to zdanie i kilka dodało komentarze z gratulacjami.

Kłopot? Nie masz zielonego pojęcia czego ten wpis dotyczy.

Albo coś takiego?

Szukasz na portalu sportowym wyniku wczorajszego meczu i nic. Są inne informacje, ale tej, która Cię najbardziej interesuje brak. Redakcja widocznie uznała, że już wiesz kto wygrał.

Ludzie często błędnie (naiwnie?) zakładają, że inni coś wiedzą, bo oni też to wiedzą.

Nie trzymaj publiczności w niepewności – nie każ ludziom zgadywać lub domyślać się o co chodzi.

Z tego samego powodu reporterzy, którzy wracają po kilku dniach do jakiegoś tematu, muszą krótko streścić sedno sprawy. Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie czytał pierwszej części.

Podobnie jest z żargonem. Wyrażenia codziennie używane w Twojej firmie mogą być niezrozumiałe dla ludzi spoza branży. Używaj prostych słów i wyjaśniaj wszystko co może budzić wątpliwości.

Nie musisz zamęczać publiczności szczegółami. Przypomnij tylko te informacje, które pomogą zrozumieć to, co mówisz i dlaczego to robisz.

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kiedy ustawić znak "Zakaz wjazdu" w wywiadzie dla mediów

Czy reporter czasem zachowuje się jak medialny "pirat drogowy"?

Możesz tak pomyśleć kiedy prowokuje zadając pytania, które dotyczą poufnych lub tajnych informacji, spraw dla Ciebie drażliwych oraz czystych spekulacji.

Najbardziej skuteczną metodą jest wyznaczenie sobie w takiej sytuacji granicy, której nie możesz przekroczyć.

Na początek musisz poznać techniki zadawania pytań w zależności od medium – inaczej prowadzi wywiad dziennikarz prasowy, inaczej telewizyjny.

Reporter prasowy oczekuje, że poświęcisz mu więcej czasu. Może poprosić o pół godziny lub więcej – jeśli pisze obszerny artykuł.

Jeżeli przygotowuje materiał krytyczny, nie musi zaczynać rozmowy od najtrudniejszego pytania. Zaczyna zwykle od pytań ogólnych i delikatnych – zależy mu na stworzeniu miłej atmosfery i zyskaniu zaufania rozmówcy.

Może się zdarzyć, że przez 29 minut z zaplanowanego na pół godziny wywiadu będzie zadawać bardzo niewinne i puste pytania. Nic z tego, co powiesz w tym czasie, nie ukaże się w gazecie. Najważniejsze pytanie padnie w ostatniej minucie – kiedy pomyślisz, że wywiad już się zakończył.

Reporterzy telewizyjni i radiowi pracują inaczej, głównie dlatego że mają mniej czasu na rozmowę – nie więcej niż 7 minut. Z zasady zaczynają od najtrudniejszego pytania lub zadają je jako drugie z rzędu.

Bez względu na metodę prowadzenia wywiadu – na "miękko" lub na "twardo" – jeśli nie możesz odpowiedzieć na pytanie, powiedz to zaraz po usłyszeniu pytania. Nie klucz, nie graj na czas, nie kombinuj.

Reporter na pewno się nie wycofa i będzie drążył temat. To jest właśnie ten moment, w którym musisz mieć odwagę powiedzieć sobie, że dalej się nie posuniesz.

Jest to pewnego rodzaju wojna nerwów. Dziennikarz może – otwarcie lub podstępnie – prowokować Cię do powiedzenia czegoś, czego możesz żałować. To jest jego wywiad, ale odpowiedzi zależą wyłącznie od Ciebie.

Jeżeli reporter posuwa się za daleko, postaw znak "Zakaz wjazdu" i nie usuwaj go przed końcem wywiadu.

środa, 10 czerwca 2015

Trudne pytania to chleb powszedni w mediach

Kiedy pracowałem jako reporter telewizyjny uważałem, że moim obowiązkiem było zadawanie trudnych pytań lub pytań jakie chcieliby zadać widzowie programów informacyjnych. Trudne pytania to był mój chleb powszedni.

Niektórzy sądzili, że moje pytania były związane z osobistymi poglądami. Bynajmniej.

Dzisiaj w czasach stronniczego dziennikarstwa niektóre pytania rzeczywiście są odbiciem poglądów dziennikarza. (Wahałem się czy użyć słowa dziennikarz w poprzednim zdaniu, gdyż dziennikarz powinien być obiektywny.)

Wolę myśleć, że stronniczy dziennikarze pracują tylko w amatorskich stacjach kablowych. Wolę myśleć, że większość dziennikarzy zadaje trudne pytania, bo mają ważny powód – chcą się dowiedzieć czegoś ciekawego i wyjątkowego.

Nie traktuj trudnych i agresywnych pytań jako osobistego ataku. Żaden dziennikarz nie chce być wzięty za praktyka PR.

Z drugiej strony, trudno nie zauważyć, że niektórzy reporterzy zadają trudne i podchwytliwe pytania nawet kiedy rozmowa dotyczy przeceny czerstwego pieczywa.

Zrób rozeznanie przed wywiadem czego dziennikarz chce się dowiedzieć. Większość reporterów zbiera aktualne informacje – nie interesują ich dane do rocznika statystycznego.

Przygotuj się na trudne pytania – opracuj i przećwicz odpowiedzi.

Nie komentuj pytań. Niektórzy reporterzy tylko na to czekają. Nie daj im tej satysfakcji.

Trudne pytania to nic osobistego. To tylko praca. Chleb powszedni w mediach.

Kontakt

Nazwa

E-mail *

Wiadomość *